Życie chrześcijańskie

Bóg, którego szukasz – Bill Hybels

Oceń książkę
Nie ma jeszcze głosów.
Proszę czekać...

Bóg, którego szukasz - Bill HybelsPrędzej czy później każdy z nas dochodzi do etapu, w którym zaczyna szukać Boga. Ludzie sukcesu, którzy wydają się mieć wszystko, ludzie uważający się za przegranych, którzy utracili nadzieję. Ludzie starsi, których czas się kończy, i młodzi, którzy znaleźli się w życiowej „ślepej uliczce”. Lecz jakiego Boga? Przez kogo opisanego? Gdzie objawionego? Ile osób potwierdziło Jego istnienie? Książka ta opowiada o Bogu, którego szukasz. O Bogu, który się objawił, którego tożsamość nie jest tajemnicą, a troska o nas nie jest trzymana w sekrecie.

Fragment z książki Bóg, którego szukasz
Rozdział 1
Zła wiadomość: On zna twoje sekrety

Podczas gdy Dawid był poruszony myślą o Bożej wszechwiedzy, to niektórzy z was – jestem tego świadom – mogli się niespokojnie kręcić na krześle. Kołnierzyk wydawał się trochę przyciasny, a może zastanawiałeś się, kto podkręcił ogrzewanie?
Skąd to wiem?
Znam to z własnego doświadczenia.

Widzisz, gdy zastanawiam się nad faktem, że Bóg wie o mnie wszystko, muszę przyznać, że czasami taką koncentrację uwagi na mnie odbieram z mieszanymi uczuciami. Dobra wiadomość jest taka: Jemu widocznie naprawdę na mnie zależy, jeśli pragnie mnie tak dobrze znać. Ale zła wiadomość brzmi tak: jeśli wie tak szczegółowo o wszystkim, to oznacza, że zna również szczegóły wszystkich moich grzechów.
A to może być przerażające.

Gdy byłem dorastającym chłopakiem w stanie Michigan, firma przetwórcza mojego taty kupiła farmę na obrzeżach miejscowości Kalamazoo. Codziennie czekałem na powrót taty z pracy do domu, a gdy jego samochód podjeżdżał, podbiegałem do niego, by go zagadnąć. Stawałem tak blisko drzwi samochodu, że nie mógł ich otworzyć, nie uderzając nimi o mnie. Jak tylko drzwi się uchylały, zaczynałem prosić:

– Tato, pozwól mi pojechać rowerem ze szkoły na farmę, możesz mnie nauczyć jeździć traktorem? Prooooszę.
Niczego innego tak bardzo nie pragnąłem, jak krążyć po polu na traktorze. Wyobrażałem sobie niebo jako siedzenie w fotelu traktora, zapalanie silnika i jazda po polu tam i z powrotem aż do zachodu słońca.
– Jesteś chyba na to trochę za młody, nieprawdaż? – odpowiadał mój tata.
– Potrafię to zrobić, tato. Wiem, że potrafię. Daj mi tylko szansę, proszę.

W końcu zgodził się spotkać ze mną na farmie. Wytłumaczył mi, jak zapalić silnik, gdzie jest sprzęgło i jak zmienia się biegi, jak doczepiać urządzenia rolnicze i obsługiwać hydraulikę. Nie mogłem się doczekać. Dla mnie szczęście miało na imię John Deere (marka traktora). Właśnie miałem nim kierować.

Po pierwszej lekcji tata poszedł ze mną na stację benzynową:
– Najważniejsza zasada, której nigdy nie wolno ci złamać, brzmi, że nigdy nie tankujemy gorącego traktora. Gdy skończysz jazdę i musisz zatankować, przyprowadź traktor na stację benzynową i wyłącz silnik. Potem idź na spacer, zdrzemnij się na słomie, rób, co chcesz, ale nie próbuj wlewać paliwa do gorącego traktora, bo może się zapalić.

– Nie ma problemu – odpowiedziałem i przytaknąłem głową. Tak skończyła się moja prywatna lekcja i byłem gotowy na przygodę rolniczą. Tygodniami wsiadałem na rower po lekcjach i pedałowałem na farmę, nie mogąc się doczekać jazdy traktorem. Wielką frajdę sprawiało mi oranie i grabienie pola. Nauczyłem się nawet, jak odczepiać wyposażenie pod koniec dnia, rozpędzać traktor i blokować jeden hamulec, co sprawiało, że traktor kręcił się wokół własnej osi. Mój brat z dumą nauczył mnie, jak wprowadzać silnik na wysokie obroty i podbijać dźwignię zmiany biegów, aby przednie koła uniosły się nad ziemią. Życie nigdy wcześniej nie było lepsze!

Pewnego dnia bardzo mi zależało na tym, aby dokończyć pracę na jednym z pól, ale spojrzałem na wskaźnik poziomu benzyny i okazało się, że bak był prawie pusty. Całym sercem chciałem skończyć, bo wiedziałem, jak bardzo tata byłby ze mnie dumny. Jednak gdybym czekał, aż silnik ostygnie, nie starczyłoby mi czasu. Podjechałem na stację i zignorowałem ostrzeżenie mojego taty: „Nigdy nie tankuj gorącego traktora”.

„Nigdy się nie dowie” – pomyślałem. W rzeczywistości, aby jeszcze bardziej przyśpieszyć wszystko, nie wyłączyłem silnika! Zamiast tego, stanąłem na małym stopniu i zacząłem tankować do baku, który znajdował się tuż obok gorącego silnika. I wtedy stało się nieszczęście. Moja stopa ześlizgnęła się ze stopnia. Paliwo rozlało się na cały silnik i nagle kula ognia wystrzeliła z traktora, a wybuch odepchnął mnie do tyłu. Przewróciłem się na ziemię, przestraszony i poruszony tym, co się stało. Wstałem i patrzyłem przerażony, jak płomienie obejmują traktor i potem topią opony wprost na moich oczach.
– Już nie żyję – powiedziałem do siebie.

Jazda rowerem do domu zdawała mi się długa niczym pięćset mil. Spojrzałem ostrożnie na podjazd do domu i z ulgą dostrzegłem, że nie było tam samochodu mojego taty.

Gdy wszedłem do domu i zapytałem o tatę z całą beztroską, na jaką było mnie stać, dowiedziałem się, że tata nie wróci jeszcze przez kilka dni.
Początkowo myślałem, że jestem najszczęśliwszym dzieciakiem w Michigan. Ale wkrótce, to czekanie stało się nieznośne. „Będę musiał mu powiedzieć, kiedy wróci do domu” – myślałem ciągle, a kary, które sobie wyobrażałem, stawały się coraz gorsze i gorsze, im dłużej o tym myślałem. W końcu mój tata wrócił do domu, ale mój strach osiągnął już taki poziom, że nie mogłem się zdobyć na powiedzenie czegokolwiek. Wcześniej nie mówiłem o niczym oprócz tego głupiego traktora, a teraz praktycznie dostawałem wypieków na twarzy, gdy ktoś tylko wspomniał to słowo.

W końcu zdecydowałem się na wyjście dyplomatyczne i zignorowanie problemu. „Poczekam, aż on o tym wspomni” – myślałem. „Kto wie? Może nigdy się nie dowie?” Kilka dni później po kolacji mój tata otworzył lodówkę i wyjął dwulitrowy pojemnik lodów. Dał dwie gałki mamie, dwie gałki moim siostrom i bratu, a potem podszedł do mnie. Jedna gałka.

Spojrzałem na niego i pomyślałem: „Dał mi mniej… on wie!”. Pomimo tego, że jadłem lody, czułem, jak pot zbiera mi się na czole. „Muszę mu powiedzieć” – pomyślałem. „I tak już wie. Każda chwila zwlekania jest niczym innym, jak jawną zdradą”. Gdy skończyliśmy jeść deser, wbiegłem do salonu.

– Tato, zawaliłem. Tankowałem traktor, gdy silnik był włączony i spaliłem opony. Jeśli chcesz, abym przez resztę życia to spłacał, zrobię to. I obiecuję, że więcej się to nie powtórzy.
– Podejdź tu do mnie, synu.
Podszedłem powoli do taty, a on objął mnie ramionami.
– Powiedziałem ci, jak postępować, bo nie chciałem, żeby stała ci się krzywda. Następnym razem słuchaj mnie trochę uważniej, dobrze? A teraz nie martw się o to więcej. Traktor był ubezpieczony i już go wymieniliśmy. Już po wszystkim. Bądź, proszę, w poniedziałek gotów do pracy.

Gdy wychodziłem z pokoju, w zupełnie nowy sposób zacząłem rozumieć teologiczne znaczenie wyznania win i przebaczenia. Niektórzy z was zaangażowani są w sprawy, w odniesieniu do których Bóg nie chce, byście się nimi zajmowali. Jesteście winni. Wiecie, że zraniliście Boga i naruszyliście to, czego uczy Pismo święte. Być może jesteś jedyną osobą na całej ziemi, która wie o twoim grzechu – ale powiem ci o czymś, co jest to zarówno dobre, jak i trzeźwiące. Nie musisz spędzać niespokojnych nocy, zastanawiając się, kiedy Bóg „się zorientuje”. On już wie. Możesz udawać, że tak nie jest, ale On wie. Nie trać czasu na przedłużanie tego oszustwa.
Już po wszystkim. On wie.

– No dobrze – możesz powiedzieć – zatem czego teraz Bóg ode mnie oczekuje? Po prostu tego. Pragnie, byś przestał się chować. Wyjdź z ukrycia i zgódź się na to, że zmienisz swe postępowanie. On cię nie potępi; On po prostu pragnie uwolnić cię od winy, którą nosisz i skierować cię na nowy tor. A ponieważ On wie o wszystkim, cóż może cię powstrzymać od przyznania się do grzechu i prośby, aby Ci wybaczył?

Podobnie jak ja, niektórzy z was potrzebują „wpaść” do „salonu” Ojca i powiedzieć: „Tato, zawaliłem. Naprawdę zawaliłem”, a potem poczekać na Jego odpowiedź. Niektórzy z was będą zaszokowani, ponieważ odkryjecie, że choć On wie wszystko o twoim grzechu, nadal Cię kocha. Jego odpowiedź nie różniłaby się bardzo od tej, którą dał mi mój tata: „Już po wszystkim. Zacznij jeszcze raz, tylko inaczej…, a Ja ci pomogę”.

Wiem, że to właśnie Bóg mówi do mnie. I to jest dobra wiadomość, pomimo że zdarzyło się coś złego. I jest jeszcze więcej dobrych wiadomości dotyczących Bożej wszechwiedzy: On nie tylko wie wszystko o twoim grzechu. Wie również wszystko o twoich bliznach. Innymi słowy, nie tylko wie, co zrobiłeś. Wie również, co tobie uczyniono.

Tytuł: Bóg, którego szukasz

Spis treści

Wprowadzenie
Czy szukasz Boga, który…
…wie o wszystkim?
…jest zawsze przy tobie, gdy Go potrzebujesz?
…nad nami panuje?
…może śmiać się i płakać z tobą?
…daje schronienie?
…jest sprawiedliwy?
…jest zawsze pełen łaski?
…zawsze jest ci wierny?
…zawsze cię prowadzi?
…zawsze jest dawcą?
…jest zawsze taki sam?

Dane techniczne
Wydawca: Esprit
Tłumaczenie: Stanisław Bocian
ISBN: 978-83-60040-21-8
Format 130×200 mm
Stron 280
Data wydania 2006
Oprawa broszurowa

Oceń książkę
Nie ma jeszcze głosów.
Proszę czekać...

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button