Jego śladami (Ryzykanci)
Czy postawiłbyś całe swoje życie na jedną kartę? Jest rok 1886. Małe miasteczko amerykańskie Raymond, niedaleko Chicago. Nikt udający się w tę wiosenną niedzielę do kaplicy nie przeczuwał tego, co nadchodziło. Po doskonałym kazaniu, na mównicy pojawił się nagle zupełnie obcy człowiek. Wyglądał na włóczęgę. Zasiadająca na ławkach elita towarzyska zupełnie nie wiedziała, jak się w takiej sytuacji zachować. Nikt nawet nie drgnął.
Obcy podzielił się krótko swoimi myślami na temat kazania i kilkakrotnie zadał jedno dręczące go pytanie. W najmniej oczekiwanym momencie stracił przytomność. Tydzień później już nie żył.
Minęły dwa tygodnie…
Ed, wydawca największej lokalnej gazety, staje na progu bankructwa… Alex, dyrektor serwisu kolejowego, podaje się do dymisji… Roy, bogaty młodzieniec z wyższych sfer, zaczyna uchodzić w swoim klubie za szaleńca… Dorothy, młoda i piękna spadkobierczyni, oddaje pół miliona dolarów… Becky, wschodząca gwiazda opery, rezygnuje z kariery i tourne po kraju…
Nad miastem rozgorzała niespotykana dotąd walka.
Co zaszło pamiętnej niedzieli? Jakie pytanie, postawione kilka razy, mogło wywołać aż takie skutki? Czy może ono stanowić „zagrożenie” również dla ciebie?
Książka Jego śladami to międzynarodowy bestseller, który rozszedł się na świecie już w ponad 50 milionach egzemplarzy. Przedstawia historię pewnej parafii w amerykańskim miasteczku, której pastor zachęca parafian do zadawania sobie pytania „Co by zrobił Jezus?” przed podjęciem każdej życiowej decyzji. To poszukiwanie Bożej woli w codziennym życiu prowadzi do wielu niespodziewanych konsekwencji.
„Co by zrobił Jezus?”. Jak wyglądałby świat, gdyby to pytanie zadawali sobie biznesmeni, politycy, dziennikarze, zwykli ludzie? Jednym z głównych problemów współczesnego świata jest niewyobrażalna chciwość i egoizm. Gdyby ludzie naśladowali Jezusa, który sprzeciwiał się takim postawom, gdyby podążali za Nim bez względu na koszty i konsekwencje, świat z pewnością zmieniłby się nie do poznania. Wielu ludzi nazywa samych siebie chrześcijanami. Przyznają się więc do Chrystusa, ale czy to znaczy, że kiedyś w dniu sądu, Chrystus przyzna się do nich? On bowiem powiedział: „Nie każdy, kto mówi do mnie: «PANIE! PANIE!», wejdzie do Królestwa Niebios” (Mt 7,21 NPD). W obliczu Najwyższego to, co sami o sobie mówimy, nie ma najmniejszego znaczenia, jeśli nie ma to pokrycia w naszej osobistej, żywej relacji z Chrystusem. Bóg bowiem nie oczekuje czczej gadaniny, ale zintegrowanej postawy życiowej w odpowiedzi na wezwanie Jezusa. Trudno ją sobie wyobrazić inaczej niż jako głęboką osobistą przemianę prowadzącą do porzucenia grzechu i rozpoczęcia nowego, przemienionego życia.
Tytuł: Jego śladami
Co by zrobił Jezus?
Autor: Charles M. Sheldon
Wydanie: pierwsze
Data i miejsce wydania: Warszawa 2014
Format: 150 x 222 mm
Oprawa: miękka
Liczba stron: 144
Wydawca: Oficyna Wydawnicza VOCATIO
ISBN: 978-83-7829-126-8
Książka ukazała się też pod tytułem Ryzykanci nakładem Wydawnictwa Pojednanie z Lublina.
Fragment
Henry Maxwell siedział pewnego piątku w swojej pracowni i przygotowywał niedzielne kazanie. Nie posuwał się jednak w pracy zbyt szybko, bo co chwila ktoś mu przeszkadzał.
— Mary — zwrócił się w końcu do żony — jeśli jeszcze raz ktoś przyjdzie, to powiedz, że jestem bardzo zajęty i mogę rozmawiać wyłącznie w gardłowej sprawie.
— Dobrze — odparła żona. — I tak muszę teraz wyjść, więc przez kilka najbliższych godzin będziesz w domu zupełnie sam.
Henry wrócił do pracowni i z zapałem zabrał się do pisania. Jako myśl przewodnią wybrał fragment z 1 Listu Piotra 2,21: „Do tego zostaliście powołani, bo również Chrystus za was cierpiał i zostawił wam wzór do naśladowania”. W pierwszej części miał zamiar zaakcentować śmierć Chrystusa jako ofiarę z samego siebie. Chciał podkreślić, że poświęcił siebie nie tylko przez śmierć, ale przez całe życie na ziemi. Następnie zamierzał powiedzieć, że jest dla nas wzorem oraz zilustrować przykładami z Jego życia, jak ludzie wierzący mogą Go naśladować. Chciał też szerzej przedstawić konieczność naśladowania Jezusa i wymienić konkretne tego przejawy. Właśnie zakończył tę część, gdy u drzwi rozległ się dzwonek.
Maxwell zmarszczył czoło. Nie ruszył się z miejsca. Dopiero gdy dzwonek odezwał się po raz drugi, podszedł do okna. Na schodkach zobaczył mężczyznę w podniszczonym ubraniu.
— Wygląda jak włóczęga — mruknął do siebie i zszedł na dół, by otworzyć drzwi.
Nieznajomy wahał się przez chwilę, zanim powiedział, po co przychodzi.