Boży przemytnik
Boży przemytnik to pasjonująca autobiografia Brata Andrew, człowieka odważnego i niezwykłego.
Andrew wychował się w typowej holenderskiej wiosce jako syn kowala. W młodości przeżył piekło wojny w holenderskich Indochinach. Po tym doświadczeniu nawrócił się i został powołany przez Chrystusa do głoszenia Ewangelii w krajach, które stanowiły wówczas Związek Radziecki i jego imperium. W ten sposób w życiu Brata Andrew rozpoczęła się przygoda Bożego przemytnika Biblii do państw komunistycznych, historia niepodobna do historii kogokolwiek z nas.
W upadku komunizmu wielką rolę odegrały czynniki gospodarcze i polityczne. Ale równie ważna była działalność garstki zwyczajnych ludzi, a początkowo nawet tylko jednego człowieka — którzy także mieli swój znaczący udział w zmianie biegu historii. O takim zwyczajnym człowieku mówi właśnie ta książka.
Książka tłumaczona na wiele języków i wznawiana 16 razy, stała się prawdziwym bestsellerem wśród literatury chrześcijańskiej.
Tytuł: Boży przemytnik
Autor: Br. Andrew oraz John i Elizabeth Sherill
Data i miejsce wydania: Warszawa 2011
Tytuł oryginału God’s Smuggler
Format:145 x 205 mm
Oprawa: miękka
Liczba stron: 252
Wydawca: Oficyna Wydawnicza Vocatio
ISBN: 978-83-7492-157-2
Fragment:
Czytałem ją bez przerwy i tam, wyciągnięty na łóżku, w moim pokoiku na poddaszu. Geltje przynosiła mi zupę, patrzyła na mnie, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku i wracała na dół bez słowa.Co się ze mną działo? Potem zacząłem chodzić do kościoła. Ja, który przedtem nigdy w kościele nie bywałem, zacząłem pojawiać się w nim z taką częstotliwością, że zauważyła to cała wioska. A pojawiałem się tam nie tylko w niedziele rano, ale i na wszystkich pozostałych nabożeństwach: w niedziele wieczorem i w środy.
W listopadzie 1949 roku oficjalnie zwolniono mnie z wojska. Za część odprawy kupiłem sobie nowy, lśniący rower i nauczyłem się jeździć, naciskając na pedały zdrową nogą, a popychając się chorą. W dalszym ciągu nie mogłem zrobić kroku bez bólu, ale skoro miałem dwa koła, nie było to już takie ważne. Teraz zacząłem odwiedzać kościoły również w sąsiednich miejscowościach. W poniedziałki jeździłem na spotkanie Armii Zbawienia w Alkmaar. We wtorki pedałowałem aż do Amsterdamu na nabożeństwo u baptystów. Wyszukałem i to, że w różnych miejscach odbywają się nabożeństwa danego dnia tygodnia. Wszędzie robiłem staranne notatki z tego, co mówił kaznodzieja,a potem spędzałem następny ranek na szukaniu w Biblii cytowanych fragmentów, sprawdzając, czy rzeczywiście to wszystko jest w niej napisane.
— Andrew! — Maartje wchodziła po drabinie balansując z filiżanką herbaty. — Andrew, czy mogę być z tobą szczera?
— No pewnie, Maartje.
— Po prostu martwimy się tym, że tyle czasu spędzasz tutaj sam. Ciągle czytasz Biblię, codziennie chodzisz do kościoła. To nie jest normalne. Co się z tobą stało, Andy?
Uśmiechnąłem się.
— Sam chciałbym to wiedzieć. — Trudno nam się nie martwić, Andrew. Tata też się martwi.Mówi… — przerwała, jakby chciała pomyśleć, ile może powiedzieć.
— Tata mówi, że to wojna pomieszała ci umysł — szybko wycofała się w dół po drabinie.