Syn Hamasu – Musab Hasan Jusuf
Syn Hamasu to wstrząsająca relacja odsłaniająca kulisy terroru, intrygę tajnych służb i heroiczny wybór niezwykłego człowieka…
Musab Hasan Jusuf już od najmłodszych lat od środka obserwował działalność Hamasu. Jako najstarszy syn szajcha Hasana Jusufa – założyciela Hamasu i jego najbardziej szanowanego lidera – młody Musab asystował ojcu w aktywności politycznej i przygotowywał się do pójścia w jego ślady. Uczestniczył w spotkaniach z przywódcami bliskowschodnimi znanymi na całym świecie z wiadomości telewizyjnych. Cieszył się zaufaniem kierownictwa Hamasu i brał udział w intifadzie.
Jednak od pewnego momentu historia autora potoczyła się w niespodziewanym kierunku. Pomimo ścisłych związków z kierownictwem Hamasu Musab zgodził się na współpracę z Izraelem, aby ocalić życie tysięcy niewinnych ludzi. Co więcej, kilkuletnie poszukiwania duchowe doprowadziły go do radykalnego zrewidowania poglądów, porzucenia islamu i wyznania wiary w Jezusa Chrystusa. Nawrócenie na chrześcijaństwo zmieniło bieg życia Musaba, a składane przez niego publicznie świadectwo wiary może pozytywnie wpłynąć na wielu innych Palestyńczyków i Izraelczyków, którzy swoją postawą zadecydują o przyszłości obu narodów. Autor z wielką determinacją przekonuje, że pokój na Bliskim Wschodzie zapanuje tylko wtedy, gdy jego mieszkańcy po obu stronach barykady uznają autorytet niezwykłego Nauczyciela, który dwa tysiące lat temu wzywał ludzi, by kochali swych nieprzyjaciół.
Na stronach tej książki Musab Hasan Jusuf ujawnia zdarzenia i powiązania, które do tej pory znane były tylko w wąskim kręgu wtajemniczonych. Przedstawia sensacyjne informacje na temat swojej prawdziwej roli. Syn Hamasu niemal natychmiast po premierze trafił na listę bestsellerów „New York Times”, a niezwykła historia Musaba była relacjonowana przez stacje telewizyjne i gazety na całym świecie.
O autorach
Musab Hasan Jusuf jest synem szajcha Hasana Jusufa, jednego z siedmiu założycieli Hamasu – organizacji terrorystycznej odpowiedzialnej za liczne zamachy samobójcze i ataki wymierzone w Izrael. Pomimo ścisłych związków z kierownictwem Hamasu Musab zgodził się na współpracę z Izraelczykami, aby ocalić życie tysięcy niewinnych ludzi. Kilkuletnie poszukiwania duchowe doprowadziły go do radykalnego zrewidowania poglądów, porzucenia islamu i wyznania wiary w Jezusa Chrystusa.
Ron Brackin od wielu lat przemierza Bliski Wschód jako dziennikarz śledczy. Był w Betlejem, Ram Allah i Gazie, a także w Jerozolimie podczas Intifady Al-Aksa. Po obaleniu reżimu w Iraku relacjonował wydarzenia z Bagdadu, a w ostatnich latach pracował również w południowym Sudanie i Darfurze, gdzie zajmował się problemem rebeliantów i uchodźców. Publikuje artykuły i felietony w wielu gazetach, między innymi w „USA Today” i „The Washington Times”.
Wydawca: Aetos
Tytuł: Syn Hamasu – Musab Hasan Jusuf
Fragment
W POTRZASKU
1996
MOJE MAŁE BIAŁE SUBARU pewnie pokonało niebezpieczny zakręt na wąskiej ulicy prowadzącej do autostrady pod Ram Allah na Zachodnim Brzegu Jordanu. Lekko naciskając hamulec, powoli zbliżałem się do jednego z niezliczonych punktów kontrolnych rozsianych gęsto na drogach łączących tę okolicę z Jerozolimą.
– Zatrzymaj się! Wyłącz silnik! – krzyknął ktoś łamanym arabskim.
Niespodziewanie zza krzaków wyskoczyło sześciu izraelskich żołnierzy. Otoczyli mój samochód. Każdy z nich trzymał karabin wymierzony prosto w moją głowę.
Serce podeszło mi do gardła. Zatrzymałem samochód i wyrzuciłem kluczyki przez okno.
– Wysiadaj! Wysiadaj!
Nie czekając, jeden z żołnierzy szarpnął za drzwi, złapał mnie i rzucił na ziemię. Ledwie zdążyłem osłonić głowę, gdy zaczęli mnie kopać. Próbowałem ochraniać twarz, ale ich ciężkie buty zaraz znajdowały inne cele: żebra, nerki, plecy i szyję.
Dwóch żołnierzy podniosło mnie i zawlokło do punktu kontrolnego. Tu, za cementową barykadą, pchnęli mnie na kolana. Ręce skrępowali mi z tyłu plastikową opaską zaciskową o ostrych zębach, zapinając ją zdecydowanie za mocno. Jeden z żołnierzy zawiązał mi oczy i wepchnął mnie na tył dżipa. Byłem przerażony. Zastanawiałem się, dokąd mnie zabierają i jak długo to potrwa. Miałem zaledwie osiemnaście lat i tylko kilka tygodni dzieliło mnie od końcowych egzaminów szkolnych. Co się ze mną stanie?
Po kilkunastu minutach samochód się zatrzymał. Jeden z żołnierzy wyprowadził mnie na zewnątrz i rozwiązał mi oczy. Mrużąc je w oślepiającym słońcu, zorientowałem się, że jesteśmy w izraelskiej bazie wojskowej Ofer. Był to jeden z największych i najlepiej chronionych obiektów militarnych na Zachodnim Brzegu Jordanu.
W drodze do głównego budynku minęliśmy kilka czołgów przykrytych brezentem. Te monstrualne kopce zawsze mnie intrygowały, kiedy widywałem je z drugiej strony bramy.
Wyglądały jak gigantyczne głazy.
Zaprowadzono mnie do lekarza, który rzucił na mnie okiem – najwyraźniej chciał sprawdzić, czy wytrzymam przesłuchanie. Wynik musiał być pozytywny, bo po chwili znów miałem kajdanki na rękach i opaskę na oczach. I znów wepchnięto mnie do dżipa.
Kiedy próbowałem skulić ciało w niewielkiej przestrzeni przeznaczonej na nogi pasażerów, tęgi żołnierz przycisnął mi biodro butem i wbił w moją pierś lufę karabinu M16.
Duszący odór benzyny snuł się nad podłogą pojazdu i utrudniał oddychanie. Gdy tylko próbowałem zmienić pozycję, lufa karabinu jeszcze bardziej zagłębiała się w moją klatkę piersiową.
Nagle moje ciało przeszył przenikliwy ból, a palce u nóg odruchowo się skurczyły. Poczułem, jakby w głowie wybuchła mi rakieta.